Nudzisz się? To załatw sobie dwójkę lub trójkę dzieci, albo nawet jedno. Przestaniesz, natychmiast.
Podejście numer jeden
– A, czy mogę wejść w tą kałużę?
– Aaaa – chwila zawieszenia – możesz.
Kałuża była malutka, w sam raz na dwie stópki pytającej 3 i pół latki zapakowane w białe sportowe buty. Woda w kałuży nie była zbyt przejrzysta, jak to woda w kałuży. Brzeg dość błotnisty. A wiadomo, że takie właśnie kałuże bywają najlepsze do wejścia.
– Aaaa, możesz.
No, i weszła. Są osoby, którym nie trzeba dwa razy powtarzać, a przynajmniej w niektórych sytuacjach nie trzeba dwa razy powtarzać, a wchodzenie do kałuży zdecydowanie należy do takich sytuacji.
No, i weszła. Tak, jak stała, wskoczyła, obunóż, centralnie w sam środek. Dla jednych osób wejście oznacza wejście spokojnym, ostrożnym krokiem, a dla innych … inaczej. Woda chlupnęła w górę i na boki jednocześnie. Bardzo skutecznie.
30 minut zbierania, 20 minut ubierania, 5 minut spacerowania i 3 minuty wracania z mokrymi portkami. Niedzielny, rodzinny, cudowny spacer.
Podejście numer dwa
– A, my chcemy rowery …
Dlaczego nic nie może być tak proste jakby mogło być?
Klucze, zejście do piwnicy, otwarcie drzwi, otwarcie kolejnych drzwi zamkniętych na zamek, otwarcie kłódki, wyjęcie kilku gratów z piwnicznej komórki, wyjęcie dwóch rowerów, włożenie kilku gratów, zamknięcie kłódki, wytarganie rowerów z korytarza do garażu, zamknięcie jednych drzwi i otwarcie kolejnych, otwarcie bramy i uff i ja i rowery jesteśmy na powietrzu. Na krakowskim świeżutkim powietrzu.
Posiadanie dzieci jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz na jaką natrafisz, a tym bardziej, że dostajesz tylko tę, która zostaje Ci podana.
A po wszystkim, po powrocie, pod blokiem wszystko identycznie tyle, że w odwrotnym porządku.
Otwarcie bramy, przeprowadzenie rowerów pod drzwi wewnętrzne pierwsze, klucz i za chwilę drzwi wewnętrzne drugie, klucz i korytarz pod bramkę komórki, kłódka, graty, rowery, graty, kłódka, drzwi, kolejne drzwi schody. Mieszkanie.
A sam jesienny spacer, który został zamieniony w rowerowo-spacerową jesienną wyprawę udał się znakomicie. W takim towarzystwie nie mogło być inaczej. I nie po raz pierwszy powtórzę, że mamy super córki.
Nudzisz się? To załatw sobie dwójkę lub trójkę dzieci, albo nawet jedno. Przestaniesz, natychmiast.