komputer i maskotka

Notka na dwie osoby. Premierowy format. O technologii, o dzieciach, o nas.

Tomek:

Rewolucji technologicznej nie zatrzymamy. Zresztą nie wiem czy chciałbym, bo przecież uwielbiam technologiczne gadżety. Tak, jak chyba wszyscy (prawie wszyscy?) faceci. Na mojej prywatnej liście życzeń prawie zawsze takie gadżety okupują co najmniej kilka miejsc (na przykład teraz chętnie zaopiekowałbym się Note 3). No, a do tego dochodzą jeszcze sposoby ich wykorzystania jak choćby gry.

Jako młody chłopak – oj chyba ze sto lat temu to było – uwielbiałem grać. Konsole jakie są dzisiaj nie były nawet na etapie wstępnego projektowania. Internet nie istniał, nie było go jeszcze po prostu poza naukowymi czy tajnymi wojskowymi laboratoriami. Gier jak na lekarstwo, czarny rynek kwitł. Kilka miałem, liczyły się bodajże dwie – obie nabyte legalnie. Grałem, ale nie całymi dniami i nie w każdej wolnej chwili. Uwielbiałem granie, ale miałem całe, całe mnóstwo innych fajnych zajęć. Koszykówka, taniec, muzyka… a przede wszystkim spędzanie czasu z Justyną.

Dzisiaj pokażcie mi nastolatka bez telefonu albo tabletu. Niewielu jest takich. Dzieci (i nawet te małe) coraz więcej czasu spędzają przed ekranami. Coraz mniej zostaje na inne aktywności. Wygodne to bardzo dla rodziców. Wystarczy włączyć i już i młode (albo i kilka za jednym zamachem) z głowy na kilka godzin nawet. Kuszące, oj kuszące, a szczególnie w sobotni czy niedzielny „wczesny” poranek.

Justyna:

Jeśli ktoś mówi, że nie ma co walczyć z wiatrakami i nie ma co zabraniać dzieciom używania tabletów, telefonów i komputerów bez dokładnej kontroli rodziców, to ja się oburzam.

Jeśli twierdzi, że takie czasy, że dzieci powinny umieć posługiwać się tymi wszystkimi urządzeniami i że jest to dla nich bezwzględnie dobre, to się nie zgadzam.

Tomek:

Dzisiaj dostęp do elektronicznych urządzeń jest łatwy, dostęp do gier także. Nie chciałbym jednak, aby moje dzieci używały tego wszystkiego bezmyślnie i wyłącznie odtwórczo. Z drugiej strony nie chciałbym także zamykać wszystkiego na klucz – no przecież ja też „pykałem” w niekoniecznie rozwijające gierki.

Justyna:

Nie jestem fanatyczną przeciwniczką wszystkich elektronicznych gadżetów, na punkcie których dzieciaki szaleją. Nasze dziewczyny co prawda nie mają dostępu do TV – bo z niej świadomie zrezygnowaliśmy, ale używają komputera, korzystają z internetu, czasami w coś zagrają na sieci. Jagoda ma swój telefon od czasu kiedy sama wraca ze szkoły, bo stał się on po prostu potrzebny. Jednak wszystkie te „rozrywki” staramy się kontrolować i wyznaczać na nie czas.

Tomek:

Czy my przypadkiem nie jesteśmy zbyt wrednymi rodzicami? Z drugiej strony jednak dostrzegam sens w naszym podejściu. Nie oznacza to, że zamierzam kogokolwiek przekonywać do naszych metod. Niech każdy rodzic odkrywa własne sposoby. Kontrola – tak, blokada – nie.

Justyna:

Nie wszystkie dzieci uwielbiają grać na tabletach, komórkach, czy komputerach. Najlepszy przykład mamy w domu. Nasza najstarsza córka nigdy nie była ich fanką, za to młodsza (6-letnia) jest już zupełnie inna. Gdybyśmy Jej pozwolili, to spędzałaby dużo czasu z nosem w komputerze. Pomyśleliśmy więc, że zamiast walczyć z „czy mogę zagrać?”, można wykorzystać Jej zainteresowanie komputerem i zamiłowanie do rysowania i pokazać Jej coś pożytecznego. Dlatego Tomek podsunął Jej pewnego razu tablet graficzny i pozwolił poeksperymentować.

tablet graficzny

Okazało się, że jest to dla Niej zajęcie równie, albo nawet bardziej atrakcyjne, niż granie. Byliśmy zdumieni, jak mając pierwszy raz w ręku takie urządzenie, z dużą łatwością potrafi się nim posługiwać. A rysunki, które powstały zwyczajnie nas zachwyciły.

Wniosek mój jest jeden: cała sztuka w tym, żeby podążać za naturalnymi zainteresowaniami dziecka i przekuwać je w coś mądrego, kreatywnego. Jeśli dziecko uwielbia komputer, to można mu go ciągle zabraniać, walczyć, a i tak pewnie się przegra, bo po kryjomu, u kolegi znajdzie do niego dostęp. Lepiej chyba pogłówkować, co zrobić żeby siedzenie przed komputerem czy tabletem nie ograniczało się tylko do bezmyślnego grania.

Tomek:

Żono absolutnie zgadzam się i uważam, że należy odkrywać i wykorzystywać zainteresowania naszych dzieci. Oby nam się udawało.

Pin It on Pinterest

Share This