klucze

Prawie nic o dzieciach. Pojawiają się w jednym zdaniu. Życie to podobno sztuka wybierania, a może bardziej sztuka rezygnacji. To jest krótka opowieść o poszukiwaniu klucza.

Lista

Jesteś na liście, tfu jestem na liście. Student trzeciego roku fizyki. Szansa na wyjazd w czasach (to niestety całkiem dawne czasy), gdy wyjazdy nie były ani łatwe (no nie było tanich linii), ani powszechne jak dzisiaj. To przecież jak prezent od losu.

– Tomek jedziesz?
– Nie, nie jadę, weźcie kogoś innego.
– Masz bardzo dobre wyniki, to stypendium to forma nagrody, o co chodzi?
– Dziękuję, nie jadę. Mam inne plany.

Głupek jeden – pewnie niejeden, czy niejedna pomyśli. Może. Był jednak jeden podstawowy powód tej decyzji i w zasadzie jedyny. Moja dziewczyna. Moja dziewczyna, która studiowała w mieście oddalonym od krk o 300km i z którą mogłem się widywać raz na tydzień, a po prawdzie to w każdy weekend. Nie rozumiecie tego wyboru? Trudno. Ja do dzisiaj uważam, że był najlepszy z możliwych.

Życie to podobno sztuka wybierania. Wybieranie polega na tym, że coś bierzemy ze sobą dalej, ale z czegoś innego musimy zrezygnować. Nic prostszego. Nic trudniejszego. Nikt nie daje gwarancji sukcesu.

Agencja

Minęło kolejnych kilka lat od trzeciego roku, listy i propozycji wyjazdu. Lubię minimalizm, ale z czegoś żyć trzeba. Wspólnie z jednym gościem wymyśliliśmy firmę. Agencję reklamową, taką klasyczną z robieniem banerów, ulotek i drukowaniem gazetki. Ja siedziałem w krk, a on u siebie – ponad 250km ode mnie i nie było w tamtą stronę żadnej autostrady. Ja przy komputerze, on biegając i szukając zleceń. Rosło to bardzo powoli i mozolnie, generując koszty i zupełnie niewystarczające przychody. Robienie tego razem coraz bardziej nie miało sensu. Zrezygnowałem. Firma działa do dzisiaj i ma się całkiem dobrze, a ja mogę siebie nazywać jednym z ‘ojców założycieli’, a czasem tam zajrzeć, wypić kawę i skorzystać z wifi. Żałuję? Nie, ja wybrałem wtedy inną drogę.

To nie koniec. Było wiele przedsięwzięć, które rozpoczynałem, uruchamiałem, wchodziłem w nie. A kilka takich, w których moje zaangażowanie można zmierzyć latami – nie tygodniami, czy miesiącami. Rozpoczynałem, byłem wręcz motorem napędowym i potem odpuszczałem, rezygnowałem, odchodziłem.

Życie to podobno sztuka wybierania. Wybieranie polega na tym, że coś bierzemy ze sobą dalej, ale z czegoś innego musimy zrezygnować. Nic prostszego. Nic trudniejszego. Nikt nie daje gwarancji sukcesu.

Klucz

To nasze wspólne blogowe dziecko powołaliśmy do życia prawie 10 miesięcy temu. Gdyby ktoś powiedział mi, że po tym czasie będziemy w miejscu do którego dotarliśmy – uśmiechnąłbym się z politowaniem, ukradkiem popukał w czoło, odwrócił i odszedł. Tymczasem jest świetnie i jestem przekonany, że będzie coraz lepiej. Wiecie dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że to jest coś co robię wspólnie z najważniejszą osobą mojego życia i ani najlepsze, ani najgorsze statystyki nie są w stanie tego przeskoczyć. Wychodzi na to, że to kolejny dobry wybór.

Nie żałuję, że nie pojechałem na stypendium, nie żałuję, że odpuściłem tamtą agencję reklamową, nie żałuję rezygnacji z doktoratu (tak – taki wątek też istnieje), nie żałuję wielu innych (nie) wyborów … dzięki temu mam więcej czasu na powrót do naszych marzeń i planów.

A dziewczyna, która studiowała 300km od krk dzisiaj jest moją żoną. Dzisiaj wiem, że plany zawodowe warto łączyć z najważniejszymi priorytetami swojego życia – co tam warto, trzeba łączyć i inna opcja nie wchodzi w rachubę. Dla mnie oznacza to Justynę. Dla mnie oznacza to nasze córki, naszą rodzinę. Dzisiaj wiem jeszcze bardziej, że warto szukać swoich pasji i zapraszać je do codzienności. A najlepsze z tych pasji to takie, które mogę realizować z rolą, w której mogę obsadzić … no przecież już wiecie kogo. Dzisiaj znam swój klucz wyboru – będzie łatwiej eliminować szumowiny. I nawet, jeżeli nie zbudujemy/nie kupimy wymarzonego domu, nie zostaniemy milionerami, nie będę jeździł … to i tak powiem, że było warto.

Wiem, że znalazłem swój klucz.

Życie to podobno sztuka wybierania. Wybieranie polega na tym, że coś bierzemy ze sobą dalej, ale z czegoś innego musimy zrezygnować. Nic prostszego. Nic trudniejszego. Nikt nie daje gwarancji sukcesu.

Pin It on Pinterest

Share This