Prezenty na święta i z okazji św. Mikołaja

Sezon już jest. Szał bitewny w głowach, bombki na sklepowych choinkach i ulotki z super ofertami. A ja się wyłamuję z tradycyjnej bitwy o prezenty.

Prezenty na start

W miarę zbliżającego się czasu mikołajkowo – świątecznego ogarnia mnie lekki niepokój. Nie chodzi o przygotowania świąteczne – do tych mamy chyba z  Tomkiem  zdrowy dystans. Niepokój ten wynika z konieczności zdobycia prezentów dla naszych córek. A ponieważ mamy układ z babciami, że One mówią za ile, a ja oprócz naszych kupuję prezenty również od nich – robi się  z tego niezłe przedsięwzięcie. Bo to przecież trzy sztuki, dla każdej po trzy prezenty, czyli w sumie dziewięć, a do tego prezenty kupowane w imieniu cioć i wujków.

Prezenty świąteczno-mikołajkowe

Żeby nie zwariować

Wypracowałam w związku z tym swój sposób kupowania prezentów, tak żeby nie zwariować, a przy okazji, żeby prezenty te  sprawiły radość moim córkom. Zależy mi również, aby prezenty były faktycznie używane,  a nie stały się tylko przysłowiowymi naprędce kupowanymi “zapchajdziurami”. A oto przepis jak to robię:

  1. Po pierwsze to umówiliśmy się z rodziną, że każdy kupuje prezenty gwiazdkowe swoim dzieciom w imieniu cioć i wujków. Ustalamy tylko kwotę. Dzięki temu jest szansa, że podarunki będą bardziej trafione, bo przecież, skąd ja – matka trójki dziewczynek mogę wiedzieć co ucieszy 12-letniego chłopaka? Dla każdej dziewczynki muszę obmyślić kilka prezentów, no ale w zamian nie muszę kombinować, co kupić wspomnianym siostrzeńcom (ufff, ufff, ufff).
  2. Babcie. To akurat wyszło jakoś tak samo, ale jak już wspomniałam babcie przywilej główkowania, co kupić wnuczkom również scedowały na mnie. Zysk – podobnie jak powyżej.
  3. Staram się dużo, dużo wcześniej (i to jest mały minus całej akcji) wyczulić słuch na westchnienia i zachwyty naszych dziewczynek – te rozsądne zachwyty. A te mniej rozsądne od razu komentuję, że tego raczej nie dostaną dlatego, że… W ten sposób kiedy przychodzi czas zakupów przedmikołajkowych i przedświątecznych mam w głowie małą “bazę danych”. Jednocześnie panny wiedzą, że te najbardziej ” z kosmosu” pomysły nie będą zrealizowane i nie ma rozczarowania.
  4. Wypracowałam z dziewczynkami układ – część prezentów jest z puli praktycznych, a część z tych upragnionych. Tak wymyśliłam, bo w krótkim czasie dzieciaki dostają ogrom prezentów. Coby nie mówić to szkoda na siłę wydawać kilkaset złotych na zabawki (bo prezent musi być i basta), które lądują po pierwszym zachwycie na dnie szafy na prawie zawsze. Zdecydowanie lepiej część pieniędzy przeznaczyć na rzeczy bierząco-potrzebne np. szkolne lub ubraniowe. Jednak jeden warunek – jeśli już kupuję coś praktycznego to staram się, żeby było to coś ekstra. A więc jeśli chcę kupić bluzkę, a dziewczę ma akurat fazę na wszelkie słodziaki – zwierzaki, to nie kupuję pierwszego lepszego t-shirtu, ale wyszukuję właśnie z jakimś kociakiem, tygryskiem itp. Taka sama reguła obowiązuje przy wyborze każdego z prezentów z puli “praktycznych”. Wymaga to trochę zachodu, ale zyski widzę co najmniej dwa: ucieszone dziecko i nie zmarnowane pieniądze.

Jedna uwaga – tej reguły, żeby część prezentów była praktyczna, nie narzuciłam dziewczynkom – starałam się je przekonać argumentami  i zaakceptowały taki układ (mamy fajne dziewczyny i już :) ).  W dyskusji brały udział dwie starsze (11  i 6 lat), bo najmłodsza – niespełna 2 lata jeszcze nie została uznana za odpowiedniego partnera do rozmów  (dyktatura czasem też ma swoje dobre strony).

Prezenty na święta i z okazji św. Mikołaja

Gdzie  i kiedy robić zakupy?

No właśnie. To pewnie zależy od indywidualnych upodobań. Są osoby, dla których kupowanie w sieci jest nie do zaakceptowania, bo lubią pochodzić po sklepach, podotykać itp. Ja należę do tej  części żeńskiej populacji, która nie przepada za włóczeniem się po galeriach handlowych, szczególnie jak nie do końca wiem, co chcę kupić. Dlatego większość prezentów kupuję w sieci. Widzę dla mnie kilka  ewidentnych korzyści takiego rozwiązania:

po pierwsze:
mogę w trybie “absolutnie na spokojnie” przeglądać, oglądać, analizować, patrzeć  no i wybierać z ogromnej ilości dostępnych produktów, często w znacznie lepszej cenie, nawet doliczając koszt przesyłki. I jeszcze jeden mocny argument, a mianowicie robię to siedząc wygodnie na kanapie i popijając pyszną herbatkę (czy na co tam akurat mam ochotę :) ).

po drugie:
w ten sposób udaje mi się dość często upolować “perełki”, coś co w szczególny sposób ucieszy naszą córkę, coś oryginalnego, wyjątkowego. I bez walki na łokcie przy sklepowych półkach, ani bez stania w kolejkach do kas.

po trzecie:
zdarzyło mi się już nie raz wybrać się do galerii handlowej np. po konkretną książkę. A tu niespodzianka – akurat jej nie ma. I teraz albo czeka mnie kolejna wyprawa gdzieś indziej, albo rezygnuję i kupuje coś zastępczego. A wtedy już zostaje niedosyt. W sieci umyślone prezenty mogę zawsze dostać, jak nie tu, to gdzie indziej. A nawet jak zdarzy się, że nie upoluję konkretnej rzeczy to … trudno, kilka łyków ciepłej herbatki i spokojnie szukam innej.

Ważna uwaga.
W związku z robieniem zakupów prezentowych na sieci muszę je zaplanować i wykonać odpowiednio wcześniej, żeby nie drżeć czy przesyłki zdążą dojść na czas.

Święta i prezenty i św. Mikołaj

Polecam

Może dla wielu z Was pomysł nie jest zbytnio odkrywczy. Dla mnie jest to naprawdę cudna alternatywa ‘tradycyjnego' modelu robienia zakupów. Nawet pomimo konieczności wcześniejszego wystartowania z całą operacją czy konieczności uważniejszego wsłuchiwania się w nasze dziewuchy i ich obserwowania (to ostatnie to akurat – jak oceniam z perspektywy czasu – jest ogromną zaletą i szansą na lepsze relacje na nie zawsze łatwym gruncie rodzic-dziecko). A ja mam spokojniejszą głowę i w gruncie rzeczy więcej czasu na inne, ciekawsze niż konieczne zakupy zajęcia. A choćby obejrzenie fajnego filmu wspólnie z mężem :).

Pin It on Pinterest

Share This