Wiem, wiem, stara zasada głosi, żeby swoje brudy prać we własnym domu. Ale dzisiaj mam to w nosie. Dzisiaj upubliczniam całą prawdę o moim mężu.
Prawda cała
Oto dlaczego mnie wkurza:
bo nie rozrzuca skarpetek po mieszkaniu i czuję się zupełnie wyalienowana w babskich pogaduchach z serii: kochana, mój to dopiero bałaganiarz jest …
wkurza mnie, bo na wywalenie TV mnie namówił i teraz zamiast przeżywać dylematy miłosne Marka Mostowiaka muszę po bibliotekach ganiać, przed półkami wystawać i siwieć z dylematów: co tu przeczytać? …
i wnerwia mnie, że zmywarkę załaduje, obiad upichci, pranie wywiesi. W związku z tym, w chwilach depresji matczynej, nie mogę mu wykrzyczeć: bo to dlatego, że wszystko jest na mojej głowie! …
bo, jak wraca z pracy, to siada z Mi i gra w jakąś planszówkę, albo z Ba klockami się bawi, no i ja muszę nie raz się przyłączyć, zamiast przed telewizorem się ponudzić. Aaaa zapomniałam, że TV nie mamy, też przez niego – no wkurza mnie …
bo pisanie bloga wymyślił i teraz muszę swoją mózgownicą ruszać, na inteligentne komentarze odpowiadać, poczucie humoru odkurzać i jakiegoś fejsbuka się uczyć – na stare lata moje, kto to widział się tak wygłupiać …
Czy u Was też?
Przypadkiem Was wasi faceci (no dobra, kobiety też) też tak denerwują? Można bezkarnie się żalić, wyrzucać, narzekać.
Znając mściwą i nieprzejednaną naturę Tomka, spodziewam się, że niedługo uraczy was wpisem z całą serią bzdur, że niby ja to też wkurzająca jestem. Jeśli takową zemstę popełni – nie wierzcie mu w ani jedno słowo.