Dobrze, że jest w piątek z samego rana. Pan Wojtek pomaga nam uruchomić silniki i wystartować do boju.
Poranek z Panem Wojtkiem
Piątek. 6.10 – człowiek oczy ledwo otwiera, bo zmęczenie materiału przy końcu tygodnia jest już wielkie. Myślę sobie: kurcze – nie wstaję, niech się sami pozbierają. Sekundę później wyobrażam sobie ubiór Mi, śniadaniówkę Ja i klnąc cichutko, ale naprawdę cichuteńko podnoszę głowę.
Wchodzę do kuchni, robię krótki rekonesans wnętrza lodówki w poszukiwaniu czegoś bezmięsnego (tak, tak tacy, co to poszczą w piątek jeszcze nie wymarli :) ) i po skonstatowaniu, że rzeczywistość mija się dość często z ideałami wyciągam niezdrowe chrupki i mleko. Przynajmniej panny będą zadowolone. Mi znowu chce się zakląć pod nosem, ale się powstrzymuje. I wtedy do akcji wkracza Tomek, wchodzi i prawie po omacku – bo oczy jeszcze ma przymknięte – włącza radio. Jedyne słuszne u nas radio, czyli Trójkę. A tam, jak co piątek, pan Mann.
Dzięki Ci Boże za Manna
w piątek z samego rana
Leniwe dialogowanie z mailami słuchaczy, lekko ironiczne żarty i dawka mannowej muzyki, to jest to co powoduję, że w piątkowe poranki u nas w domu nie do chodzi do rękoczynów :) i nawet szósta zmiana bluzki przez Mi nie jest w stanie mnie wytrącić z równowagi. Polecam – warto spróbować.
I to nie koniec jeszcze …
A jak piątek, to w południe Godzina Prawdy, a wieczorem koniecznie Lista…
I przyjdzie Ja z książką, usiądzie koło mnie na kanapie i spyta:
ciekawe kto dziś na pierwszym miejscu?
I już zostanie – do 22.00
Nie – nie za Manna – za całą Trójkę.