Wyjście na 10 minutową przepustkę i garderobiana naiwność pełnej jesiennej szafy, a na wiosnę … mamo to jest za małe. Na szczęście jest crafting.
Ile?
Wiosna, dzidziory i odwieczny problem, dlaczego tak szybko rosną?
Pogoda piękna nam się zaczyna robić, dlatego trzeba nura do szafy uczynić. Dzidziory w coś lżejszego przyodziać, żeby za chwilę znowu któreś nie leżało półżywe z kolegą termometrem.
A więc szafa na oścież – przecież jesienią tyle ubrań tu upchałam w worki próżniowe, które próżniowymi się nie okazały, ale przynajmniej się nie kurzyło. Tak… I co my tu mamy….
O, jak Ba w tej kurteczce pięknie wyglądała, jak słodko.
Zakładam. I okazuje się, że nawet Ba patrzy na mnie, jakbym nie była do końca teges.
Więc sięgam po kurtkę Mi – no przecież Ty niemowlakiem już nie jesteś, to chyba zrobiłaś przyjemność mamusi i NIE WYROSŁAŚ Z TEJ KURTKI…..
O naiwności ty moja!
Biorę do ręki kurtkę Ja, patrzę na Nią z nadzieją, a Ona jedynie rzuca:
Mamo – zapomnij….
Tomek tylko wychyla się z pokoju obok i pyta:
No dobra – ile?
Gorączkowa niedzielna przepustka
Spacerowa przepustka i pierwsza wiosenna “stylizacja” Ba, która nas nie zrujnowała.
Skoro więźniom należy się spacerniak, to moim chorym pannom tym bardziej. A ponieważ gorączka się w końcu nad nami zlitowała i poszła gnębić zapewne inne niewinne istotki – dziesięć minut spaceru w pięknym niedzielnym słoneczku zaliczone. Mam nadzieję, że powoli wracamy do świata żywych …
Oto kilka migawek z chorobowej przepustki naszej Ba w pierwszej wiosennej odsłonie lub jak kto woli – “stylizacji” branej w cudzysłów.
Skłamałabym pisząc, że nie lubię stroić moich panien. No lubię – pewnie, że lubię – jak każda matka. A jak uda się wystroić w miarę tanim kosztem, to już satysfakcja podwójna. No i dzisiaj właśnie taką podwójną satysfakcję mam. Ba ma na sobie kurteczkę zakupioną na allegro (używana) oraz czapeczkę i chustę, którą sama Jej zrobiłam z domowych resztek szlachetnej wełenki. Dopiero co zdjęte z drutów i uprane, jeszcze cieplutkie. Moje ulubione hand made by me.