Co jest lepsze od tygodnia spędzonego z najukochańszą osobą 3000km od domu i bez dzieci? Oczywiście dwa tygodnie, choć tak naprawdę nie tyle ilość czasu się tutaj liczy, co jakość wykorzystania.
Jerozolima i Betlejem
Za chwilę wrócimy do wałkowanych od początku naszego wspólnego blogowania tematów jak dzieci czy rodzicielstwo. Jednak to za chwilkę, bo przecież nie możemy przerwać relacji z naszej cudownej wyprawy. We dwoje i bez dzieci. Tydzień cały pełen kosmicznych wrażeń. Nie możemy przerwać i koniec. Tym razem na ruszt lądują: mistyczne miasto Jerozolima oraz Betlejem, które ze słyszenia znają w Polsce chyba wszyscy niezależnie od poziomu i rodzaju religijności.
Po trzech noclegach w galilejskim Nazarecie przyszedł czas na przenosiny do Betlejem, za wielki mur stojący pomiędzy Izraelem, a Autonomią Palestyńską, nazywany murem wstydu. Kilkumetrowy, wielki betonowy płot odgradzający ludzi, dzielący rodziny, dzielący pola od swoich właścicieli, niszczący więzi. Każdy przejazd w jedną lub drugą stronę to przejazd przez ‘check point’ obstawiony młodziutkimi żołnierzami pod bronią gotową do użycia. Ileż to aut osobowych czy dostawczych, które były bardzo skrupulatnie kontrolowane widzieliśmy przez te kilka dni i kilkanaście przekroczeń muru. Przykre, że dzisiaj ludzie nie umieją się porozumieć i uciekają się do takich metod.
Betlejem, gdzie narodził się Jezus Chrystus, gdzie pasterze podążali od swych trzód do szopki groty obudzeni przez chóry anielskie, gdzie przybywali trzej mędrcy ze wschodu. Betlejem, które zupełnie inaczej niż Nazaret, nie daje poczucia pełnego bezpieczeństwa podczas nocnego spaceru uliczkami nieco tylko oddalonymi od ścisłego centrum.
Bazylika Narodzenia, Persowie i zamurowane wejście
Bazylika Narodzenia w Betlejem to bodajże jedyna świątynia, która oparła się niszczycielskim zakusom Persów. Najeżdżając Ziemię Świętą niszczyli wszystkie świątynie chrześcijańskie jak leci i doszczętnie. Nie oszczędzając ludzi.
A z ocaleniem bazyliki betlejemskiej wiąże się ciekawa historia. Otóż, Persowie dotarli do Betlejem i już mieli zabrać się za burzenie, palenie i niszczenie, ale ich oczom ukazało się malowidło nad wejściem do wnętrza świątyni. Znieruchomieli. Wszystko dlatego, że na malowidle zobaczyli trzy postacie. Trzech ludzi, którzy byli ubrani we wschodnie, znane Persom szaty. Trzej mędrcy ze wschodu czy też trzej królowie podążający do narodzonego dzieciątka uratowali bazylikę. Persowie uznali ich, słusznie zresztą, za swoich i zostawili bazylikę ‘w spokoju’.
Druga, prawdziwa historia to opowieść o wejściu prowadzącym do Bazyliki Narodzenia. Pierwotne wejście było imponujących rozmiarów, wszak prowadziło do Groty Narodzenia, a to jedno z najważniejszych dla chrześcijan miejsc. Tyle, że w pewnym momencie dziejów Betlejem zostało zawładnięte przez muzułmanów, którzy nie mieli skrupułów, aby konno wjeżdżać do wnętrza świątyni. Wjeżdżać i bezcześcić. Zamurowanie, znaczne zmniejszenie to był skuteczny sposób na obronę. Po pewnym czasie wejście jeszcze raz pomniejszono. Dzisiaj, aby wejść do środka trzeba pochylić głowę, bo inaczej bolesna pamiątka na czubku głowy murowana.
Jerozolima
Miasto z historią tak bogatą, że można nią obdarzyć kilka państw. Miasto, które mógłbym poznawać miesiącami i zawsze coś jeszcze zostanie do odkrycia, dotknięcia, zobaczenia. Miasto mistyczne, święte miejsce dla trzech wielkich, monoteistycznych religii. Miasto, w którym miały swoje miejsce najważniejsze dla mnie – chrześcijanina – wydarzenia religijne. Totalnie niesamowite, nie do opisania, wspaniałe wrażenia. Chrześcijanie pewnie zrozumieją moje zachwyty od razu, z miejsca :)
Mury, co prawda nie oryginalne, ale odbudowane z wszystkimi bramami prowadzącymi do starego miasta, islamskie meczety z charakterystycznym Meczetem Skały, Ściana Płaczu jako ostatni ślad po wspaniałej świątyni jerozolimskiej, Dolina Josafata jako wielka nekropolia żydowska, uliczki wśród których wije się Via Dolorosa, sadzawki. Świątynie i miejsca naznaczone wydarzeniami biblijnymi starotestamentalnymi i tymi z Nowego Testamentu jak choćby Góra Oliwna, Ogród Getsemani, Wieczernik i rzucająca, choć wcale nie swoim pięknem, dosłownie na kolana Świątynia Grobu Pańskiego i wiele, naprawdę wiele innych. I ludzie, którzy tak bardzo od siebie się różnią. Arabowie, Żydzi, Chrześcijanie.
Dolina Josafata
Wielki cmentarz poza granicami murów starego miasta. Kwatery ciągnące się prawie po widnokrąg. Miejsce pochówku Żydów i z którym wiąże się, jak z wieloma miejscami tutaj, ciekawa opowieść.
Jedno z proroctw mówi o tym, że od strony tej doliny przybędzie Mesjasz, na którego religijni Żydzi cały czas czekają. Od tej strony będzie odbywał się sąd. Oni wierzę, że miejsce pochówku ma znaczenie, tak jak miejsce startowe do wyścigu Formuły 1. Kto bliżej, ten z większymi szansami na wygraną. Oprócz samego miejsca znaczenie ma także pozycja w jakiej pochowano ciało zmarłego. Wszak chodzi o to, aby jak najprędzej móc ruszyć przed siebie. Leżący musi wstać, a taki siedzący tylko się podnieść i od razu jest gotów do zrobienia pierwszego kroku. Sprytnie, prawda?
W związku z tym przekonaniem koszt kwater, tych najbliżej murów podobno sięga gigantycznych wartości. I absolutnie nie napisałem tego, aby czynić sobie żarty. Nie. Dla nich, w zgodzie z ich wierzeniami jest to ważny temat. Chcemy szacunku dla siebie to umiejmy, uczmy się okazywać go innym.
I koniec
Dzisiaj już w Polsce, w Krakowie, w naszym mieszkaniu, ale myślami jeszcze długo będziemy wracać do tego tygodnia, oglądać zdjęcia, wspominać, próbować odtwarzać to, czego tam doświadczaliśmy.
Jeżeli będziecie mieć okazję wybrać się na wyprawę taką, jak nasza to zróbcie to. I nie ważne czy jesteście chrześcijanami, muzułmanami, ateistami, poganami … Warto. Naprawdę warto.