Dzisiaj z rozważań gdybacza amatora. Już biblijny autor pisał, że na wszystko jest czas. Warto, warto i jeszcze raz: warto o tym pamiętać. Warto wspominać, warto planować, ale trzeba być teraz i tu.
Amnezja
Mam wrażenie (i dowody też – autopsyjne i nie tylko), że człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do ‘dobrego'. Bardzo szybko zapomina jak tęsknił, czekał i w końcu doświadczał. Szybko zapomina, że warto wspominać, ale jednak warto być dzisiaj, być tu i teraz.
Powrót z Warszawy (precyzyjniej to ze wschodu przez Warszawę ;) ). W pewnym momencie z tylnej kanapy słyszę pytanie (i to właśnie ten dialog sprowokował mnie do popełnienia tej notki):
– Tato, a ile będziemy w Krakowie?
– Sądzę, że około dwa tygodnie.
– Dwa tygodnie? Tak długo? Co my będziemy robić?
Jeżeli dobrze liczę to sześć tygodni wakacji już za nami. Z tego dwa spędzone w naszym mieszkaniu. Tylko dwa tygodnie. Pozostałe spędzaliśmy w różnych miejscach. Chyba nie mamy powodu narzekać. Mimo to padają standardowe pytania i pojawiają się tradycyjne narzekania … Czy robimy coś nie tak?
Prosta sytuacja
Sytuacja jest prosta. Najbliższe dwa tygodnie spędzamy w naszym krakowskim mieszkaniu. Praca (na miejscu), wyprawki szkolne, podręczniki (kurka wodna), ogarnięcie samochodu i takie tam. Siedzenie w mieszkaniu, czytanie, rysowanie, bieganie pod blokiem i podobne. Mam pełną świadomość, że może to być mniej spektakularne spędzanie czasu niż podczas lepienia pierogów, plażowania, biegania po lesie, odkrywania torfowiska, bieszczadzkiego wspinania na Halicz (niektórzy wolą Tarnicę – tych trochę nie rozumiem), obozowania z babcią w domku prababci, czy szukania autentycznych rodzinnych śladów w postaci resztek spalonej leśniczówki (czy tam gajówki).
Teraz dwa tygodnie tutaj, zwyczajnie, bez fajerwerków. A potem… Potem ruszamy w Wielkopolskę. To jest plan na ostatni tydzień (szkolnych) wakacji. Co prawda przesuwany po raz nie wiem który, ale teraz wbity w kalendarz i cierpliwie czeka. Domek i jezioro. A ja mam nadzieję, że będzie także las (jakoś nie dopytałem).
Nie umiemy tu i teraz?
Bardzo trudno przychodzi nam cieszyć się z tego co teraz i tu. A jak dorzucimy, że chwilkę wcześniej było trochę lepiej, ciekawiej, albo że za chwilkę czeka nas coś atrakcyjnego, to tym bardziej trudno. I nie dotyczy to wyłącznie naszej córki pierwszej, czy drugiej, czy trzeciej. Ja sam tak mam i podejrzewam, że jednak większość z nas. Tu i teraz.
Tylko dziś …
A przecież liczy się nie tylko cel, ale droga. A może przede wszystkim droga. Dobrze, przyjemnie i miło jest kultywować przeszłość. Super fajnie myśleć o przyszłości, o spełnianiu marzeń, realizacji celów. Niech tak będzie i to jak najczęściej, ale oby nie w miejsce szukania sensu i pozytywnego obrazu teraz i tu.
Wczoraj do ciebie nie należy. Jutro niepewne… Tylko dziś jest twoje.
(Jan Paweł II)