W zasadzie to wyzbyliśmy się nadziei na ustanowienie parytetu w naszej rodzinie, bo przecież 4 dziewuchy i jeden facet. Może tym bardziej mam czasem ochotę pobyć Matką Wyzwoloną.
Matka Polka
Na co dzień jestem Matką Polką: piorę, gotuję, sprzątam, zastanawiam się co by tu moje panny i szanowny mąż mieli ochotę zjeść. Skarpetki czasami spod łóżka wyciągnę – córki, nie męża. Ten zawsze swoje posprząta, ideał?? Każdą plamę wywabię, najlepsze lody czekoladowe ukręcę o szóstej rano, bo wielkie oczy przyklejone do małego ciałka spytają:
– Mamusiu, źlobiś lody?
Zdarza mi się zapomnieć, że Słońcem powinnam być, a nie jakimś Plutonem, czy Merkurym – wyjaśnienie tej błyskotliwej analogii astronomicznej znajdziecie w poprzednim wpisie Tomka: Jak słońce?
Matka Wyzwolona
Są jednak takie dni, kiedy budzi się we mnie Matka Feministka, Matka Zbuntowana, Matka Wyzwolona. Wtedy szerokim łukiem ominę pralkę, nie tknę mopa, nie załaduję zmywarki, nie otworzę szafki z garnkami, nie…, nie… i NIE… Skoro kurz leży już kilka dni, to jak poleży jeszcze dzień, to przecież dziewczyny mimo wszystko tytuły książek przeczytają, co nie?
Alternatywnie
Tomek doskonale umie rozpoznać fazy mojego przechodzenia z Matki Polki poprzez Matkę Umęczoną, Matkę Sfrustrowaną, do Matki Wyzwolonej. Kiedy widzi smętny mój wzrok zapala mu się czerwone światełko w głowie, a kiedy dostrzega błysk wściekłości przechodzi do działania. Może nie zakłada wtedy fartuszka, nie zawiązuje chustki na głowie i nie przeradza się w maszynę sprzątającą-piorącą, ale siada przy laptopie klika (tak jak uczynił kilka dni temu) w np. www.foodpanda.pl i po chwili serwuje najlepszy obiad pod słońcem, najlepszy – bo nie robiony moimi rękami.
Wszyscy są happy – ja – wiadomo dlaczego, Tomek, bo wraca w nim nadzieja, że Front Wyzwolenia Matek wyprowadzi mu się rychło z chałupy, no i dziewczyny, bo mogą jeść to co im się rzewnie podoba i o zgrozo popijać takim ciemnym syczącym napojem.

Tyle zostało
Mówię wam – czasami pozwólcie sobie na bycie Matką Wyzwoloną, wszystkim dobrze to zrobi.

A po wszystkim koniecznie coś dla ducha (gamy to tylko rozgrzewka ;) )