Tym razem rośliny w roli głównej. Mało tekstu i sporo zdjęć. Rosiczki i nie tylko.
Drapieżne rośliny
Rosiczki pokażemy w kolejnym wpisie
Takie jest zakończenie poprzedniego wpisu. Słowo się rzekło napisało i pora na krwiożercze rośliny.
Rosiczki do tej pory kojarzyłem z książek, mgliście kojarzyłem z ciekawostek opowiadanych na lekcjach biologii. I chyba z jakichś bardzo marnych filmów grozy. Krwiożercze rośliny, drapieżniki czyhające na swoje ofiary. Straszne i wielkie.
Zanim – po trzydniowych poszukiwaniach – dotarliśmy do Rezerwatu Obary wiedziałem, że jedną z atrakcji mają tam być rosiczki. Obawiałem się, czy je znajdziemy, a bardzo chciałem zobaczyć je na żywo. Znaleźliśmy, choć nie od razu. Nie od razu, ponieważ szukaliśmy roślin dużo większych. To piękno jest jednak zaskakująco małe. To piękno jest zaskakująco piękne. Nie pozostało nic innego, jak wyjąć aparat i spróbować je uwiecznić. Przy okazji upolowaliśmy wiele innych roślin.
Zresztą sprawdźcie sami.

