termometr

Zbliżająca się wiosna (chyba zabłądziła jednak) uśpiła czujność. Drzwi uchylone i wprosili się do nas kolejni goście. A niech to trąba i termometr.

Ferie i zima

Pierwszy tydzień ferii szkolnych spędziliśmy w Krakowie. Nie było żadnych szans na wyjazd całą rodziną. Wyjazd delegacji także nie wchodził w grę – takiej opcji nawet nie braliśmy pod uwagę. Niespodziewani goście weszli i rozpanoszyli się na dobre. Intruzów pozbyliśmy się po tygodniu. Ufff. Zima też się ulotniła i drugi tydzień ferii tylko z nazwy był zimowy.

W tym pierwszym tygodniu Mi udało się na naszym ‘ogrodo-balkonie’ ulepić bałwana. Mała Ba nawet nie mogła dotknąć śniegu – była wymęczona choróbskiem i siedziała z zakazem wychodzenia. Przez szybę drzwi balkonowych tęsknie oglądała topniejący śnieg i bałwana, który zmniejszał się z każdym dniem. W końcu została po nim tylko marchewka.

Bałwan i marchewka

Kilka dni minęło, goście sobie poszli i zapakowaliśmy nasz czarny bolid. Ruszyliśmy na wschód, tam gdzie nasze korzenie. Ku pięknemu Roztoczu. Na drugi tydzień ferii.

Roztocze

Roztocze

Dzwonek do drzwi

Od zakończenia ferii minęły dwa tygodnie. Od wizyty nieproszonych gości minął miesiąc, prawie dokładnie miesiąc.

Sobota. Dzwonek do drzwi – nasza Mi lubi się drażnić – i do mieszkania wchodzi wracając z podwórka średnia córka i obwieszcza:

– Zimno mi i źle się czuje, brrrr

Dłoń na czoło – mocno ciepłe. Termometr i mamy ich znowu. Gorączka. Mamy nowych gości tralalala. Zupełnie niespodziewanych i zupełnie nieproszonych. Szybka inwentaryzacja stanu syropowego i na szczęście mamy czym ich poczęstować. Kocyk, poduszka i szlag trafił niedzielne plany wycieczkowo-spacerowe.

Po kilku dniach walki z gorączką (ciekawe co będzie dalej…) wydaje się, że opanowaliśmy agresorów. Termometr już nie przekracza 39 stopni. Idzie lepsze. Na krótko jednak.

Nowe ognisko

Mała Ba wyraźnie pozazdrościła starszej siostrze chorowania. Mamy szpital na całego. Od kilku dni nawet nie mogę położyć się razem z żoną do łóżka. Separacja i kanapa zajęta. Ja śpię z Mi, Justyna śpi przy Ba. Oczywiście pisząc ‘śpię’ czy ‘śpi’ dokonuję wielkiej manipulacji, bo trudno to nazwać spaniem. Budzimy się co chwilę, a to podając picie, a to przytulając, a to sprawdzając jak sytuacja gorączkowa.

termometr

Dziewczyny dzielnie walczą, my dzielnie walczymy z nadzieją, że epidemia została opanowana i już nie będzie się rozszerzać. Na razie oznak pojawienia się kolejnych ognisk nie ma.

Pozostaje powtarzać: aby do wiosny, aby do wiosny ….

PS. Największe z możliwych wyrazy uznania dla mojej ukochanej żony. Ja wyjeżdżam w kierunku biura, a ona zostaje z obiema pannami i dzielnie walczy.

Pin It on Pinterest

Share This