Zdarza się raz do roku, że przygotowujemy palmy. I najlepiej, jeżeli przygotowania uda się zrealizować rodzinnie. Nie iść na łatwiznę zakupu gotowej palemki, ale pójść po młode pędy wierzby, gałązki i trawy, a potem zasiąść przy stole i wspólnie przygotowywać, przygotowywać i przygotować. Nawet, jeżeli nie najpiękniejsze i nie największe. Ważne, że nasze.

Zanim Niedziela Palmowa to …

W tym roku Palmowa Niedziela, obchodzona na pamiątkę wjazdu Jezusa do Jerozolimy kalendarzowo przypadała na dzień 25 marca. Częścią obchodów tego dnia jest procesja z palmami. Jesteśmy katolikami i staramy się aktywnie uczestniczyć w kultywowaniu świąt religijnych. Zanim jednak sama procesja to dobrze jest mieć z czym na nią pójść czyli dobrze jest zaopatrzyć się w palmy.

Najprostsze rozwiązanie to podejść do stolika, sklepu, wpaść na krakowski rynek, wybrać, zapłacić i zabrać do domu. Warto jednak, i my jesteśmy do tego mocno przekonani, spróbować samodzielnie przygotować procesyjne palmy. I nie ma wielkiego znaczenia czy dysponujemy wielkim czy tylko tyciutkim talentem dekoratorskim. Jest coś o wiele ważniejszego, jest okazja do wspólnego spędzenia czasu, do wspólnej rodzinnej aktywności, do wspólnych rodzinnych zajęć.

Dobra, u nas to zwykle wygląda tak, że najpierw wyruszamy na wyprawę po młode pędy wierzby, gałązki, trawy i tym podobne. Jeżeli jesteśmy zdrowi to wszyscy bez wyjątku, a w innym przypadku wysyłamy delegację. W tym roku pogoda na taki spacer była idealna, a akcja trwała dobre dwie godziny (ktoś, kto do nas zagląda pewnie wie, że wielokrotnie wspominaliśmy, że lubimy chodzić). I nawet mocno ubłocone buty i nieco zmarznięte nosy, policzki i dłonie nie mogły popsuć naszego dobrego nastroju. A jeżeli dodamy, że udało nam się, w zasadzie w środku Krakowa, spotkać szukającą pożywienia piękną sarnę to trudno się temu dziwić, prawda?

Kolejny etap to robótki ręczne, prawie takie, jak za dawnych czasów wyglądały zajęcia techniczne w podstawówce. To co mamy wyjmujemy na stół, i aby się zanadto nie przejmować zakładamy z góry, że posprzątamy później. I po kilku godzinach powstają palmy. W tym roku wyprodukowaliśmy dwie, które kończyliśmy ozdabiać w niedzielę rano.

Rodzinnie jest fajniej, naprawdę.

Pin It on Pinterest

Share This